Wypocznijcie nieco

W tej wypowiedzi Pana Jezusa wymowne jest słowo nieco. Wypocznijcie nieco! Znaczy to, że nie ma takiego odpoczynku dla człowieka, który by rekompensował jego życiowe zmęczenie, chyba że mamy na myśli wieczne odpoczywanie. Choć i to zakłada dodatkowe wysiłki eschatologiczne odnośnie własnego zbawienia, związane z czyśćcem albo (co nie daj Boże!) piekłem. Tu odpoczynek rozumiemy jako wakacje, urlop, czy kilkudniowy wyjazd. Odpoczynek musi mieć cel. Może nim być chęć poznania ciekawej części świata (tam jeszcze nie byliśmy). To może być zamiar wyjazdu do ciekawego miejsca, związanego z jakimś ważnym wydarzeniem. Są ludzie, którzy wyjeżdżają na wakacje tylko dlatego, bo inni już wyjechali. Dziwny to cel, uzasadnienie. Kiedy Pan Jezus do swoich uczniów mówi: Wypocznijcie nieco, to ma na myśli taki rodzaj odpoczywania, który stanowi integralną część całego życia, a więc wiary, pracy, powołania. Odpoczywanie musi mieć swój wyraźny cel. Ludzie wracają ze swoich urlopów i często nie potrafią się pozbierać życiowo, bo ich odpoczywanie nie miało celu. Wyjechali, by wyjechać. Pan Jezus zachęca do takiego odpoczywania, do takiego wyjazdu, by mógł stanowić ważną część całego naszego życia. Żyjemy, pracujemy, by potem trochę odetchnąć. Odpoczywamy, by potem z nową energią wrócić do codziennych zajęć.

[prob.]




Strząśnijcie proch z nóg waszych

idzcie_i_gloscie_ewangelieW Biblii rzadko spotyka się tak mocne stwierdzenia jak to: Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich. Z jednej strony Pan Jezus mówi: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!  Znaczy to, że Pan Bóg ofiaruje swoją miłość każdemu. Pan Jezus umarł na krzyżu za nas wszystkich: W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Jednak człowiek może to wszystko odrzucić. Może zamknąć drzwi swego serca, swego istnienia, przed Bogiem. Może zlekceważyć dar zbawienia. Może całkowicie odrzucić ofiarowaną mu miłość. Może popaść w zobojętnienie wobec obfitości Bożych darów. Spotykamy takich ludzi w pracy, w szkole, także we własnym domu. Próbujemy z nimi rozmawiać, przekonywać, zachęcać do wiary, ale wszystko to nie pomaga. Chrystus mówi: Strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich. Pozostaje modlitwa, podejmowane ofiary i akty pokutne. Św. Jan Paweł II  często wołał: Otwórzcie drzwi Chrystusowi. Nie lękajcie się… Te słowa dotyczą także nas. Również nam zdarza się zostawiać Pana Jezusa jakby za drzwiami. Albo nie chcemy Go dopuścić do wszystkich zakamarków naszego życia. Panie Jezu, nie zniechęcaj się, gdy niezbyt chętnie otwieramy przed Tobą drzwi.

[prob.]




Wystarczy ci mojej łaski

pieniazkiPamiętamy jak czasami mama wysyłała nas po chleb i dawała wyliczone pieniążki, i mówiła: kup jeden chleb, to ci wystarczy. I wystarczało, czasami jeszcze zostało parę grosików, a jeśli nie, to wielkoduszna pani w sklepie uspokajała, że następnym razem mama zapłaci resztę. Z Bożą miłością jest podobnie, a nawet lepiej. Bóg nigdy, od nikogo, nie wymaga ponad jego siły. Jeśli czegoś oczekuje, jeśli stawia jakieś wymagania, jeśli do czegoś powołuje, to zawsze za tym idzie Jego obfita łaska. Pan Bóg nigdy nie daje człowiekowi wyliczonych pieniędzy. Bóg jest szczodry w swoich darach. Daje dary wyliczone, ale jeśli ich zabraknie, albo człowiek je roztrwoni, daje ponad miarę; miarą natłoczoną, utrzęsioną i opływającą. Głupek, co myśli, że co sam nie zrobi własnymi siłami, to żadna Siła Wyższa nie pomoże. Głupek, co myśli, że już tyle razy zawiódł, że już tyle łaski zmarnował, że już mu się nic od Boga nie należy. Że Boża cierpliwość już się wyczerpała. Nigdy! Ojciec syna marnotrawnego mógł go wyrzucić tam, skąd przyszedł. Ale nie, przyjmuje go do swojego domu, który jest domem Ojca, ale i domem tego syna. My nie mamy innego domu jak tylko dom Boga naszego Ojca. Jesteśmy nie tylko domownikami Boga, ale nadto dziedzicami tego wszystkiego, co nam dobry Ojciec przygotował.

[prob.]




Cieszyć się tym, co się ma

Dość często publikowane są rankingi największych milionerów i miliarderów. Kto na którym miejscu, z jaką kwotą. Tzw. przeciętny człowiek zastanawia się, czy oni sami wiedzą ile posiadają; jakie posiadłości, jachty, limuzyny, często także własne samoloty. Przecież człowiek zje tylko tyle ile może, i nie wdzieje na siebie pół szafy. I nie potrafi chodzić jednocześnie w dwóch parach butów, tylko jednej. Czy można porównać radość bogacza, miliardera, z radością człowieka ubogiego, któremu starczy zaledwie na miesiąc, albo tylko na tydzień? Co miał na myśli Św. Paweł Apostoł gdy pisał te słowa: Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele. Pan Bóg jest szczodrobliwy i hojny w swojej dobroci względem nas. On wie czego nam potrzeba. Ani nieustanna gonitwa za bogactwem, ani też ciągłe narzekanie na swoją biedę, nie podobają się Bogu. Ten sam Św. Paweł pisze: Ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. To ważna cnota człowieka, umieć cieszyć się tym, co się ma, i jeszcze umieć się tym podzielić z innymi. A w tym jeszcze potrafić dziękować Panu Bogu za dar życia, zdrowia, za słońce i deszcz, za radości i cierpienia, za dar istnienia.

[prob.]




Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?

To bardzo wymowne, że w sytuacji tak wielkiego zagrożenia uczniowie zwracają się właśnie do Chrystusa. Nie organizują akcji ratunkowej we własnym zakresie, nie próbują ratować się sami. Natychmiast kierują się w stronę Pana Jezusa. Co więcej, ich słowa brzmią jak wyrzut: Nic Cię to nie obchodzi… I słusznie, bo przecież całe ich życie jest w rękach Boga. To Bóg jest Panem natury i Panem ludzkiego losu. Uciszając gwałtowną burzę krótkim rozkazem, Chrystus pokazuje, że tak właśnie jest. Całe to zdarzenie jest objawieniem Bożej mocy Chrystusa. Pełne zadziwienia pytanie uczniów: Kim właściwie On jest? idzie we właściwym kierunku, tzn. w kierunku odkrycia w Chrystusie prawdziwego Boga. Łódź, o której jest mowa w dzisiejszej Ewangelii to obraz Kościoła, to obraz wielkiej wspólnoty ochrzczonych, która przeprawia się przez życie z Chrystusem. Łódź bardzo zagrożona, poddana wielorakim wpływom tego świata i szatana. Chrystus nieustannie jest z nami, żyje pośród nas, także wtedy, gdy nam się wydaje, że śpi, że Go nic nie obchodzą nasze losy. Z naszej strony Pan Jezus  oczekuje żywej wiary, ciągłego zawierzenia. Oczekuje od nas trwania w przekonaniu, że nasze życie zawsze jest w Jego rękach. Czy w każdej sytuacji życiowej najpierw kierujemy nasze oczy i serca w stronę Pana Jezusa?

[prob.]




Ruszaj ziarno

kielkowanieSympatyczny i znany wszystkim zespół Arka Noego ma w swoim repertuarze piosenkę pt. Ruszaj ziarno. Są tam takie słowa: Ruszaj ziarno, małe ziarenko, rośnij we mnie prędko! prędko! Ewangelia dzisiaj mówi o tajemnicy małego ziarenka i o jego imponującym wzroście. Najmniejsze, malutkie, z którego potem wyrasta rozłożyste drzewo, dające cień. Tym ziarenkiem jest wiara w naszym sercu, ale także nasze życie. Gdy patrzymy wstecz, w odległe dzieciństwo; gdy chętnie chodziliśmy na roraty, gdy przygotowywaliśmy się do Pierwszej Komunii Świętej, gdy z naszymi rodzicami pielgrzymowaliśmy na odpusty parafialne, czy na Górę Świętej Anny, to widzimy jak na dłoni ten wzrost ziarna wiary w nas. Pamiętamy wiele głębokich przeżyć i doświadczeń z Bogiem, które nieraz zaważyły na całym naszym życiu. To malutkie ziarenko wiary, podczas chrztu świętego rzucone do naszego serca, dawno temu, wydało już wiele owoców. Może jest już drzewem, którego koroną jest twoja rodzina, mąż, dzieci, może już także wnuki. Aż trudno sobie wyobrazić swoje życie bez wiary w Pana Jezusa, w Jego Kościele. Codziennie w życiu doświadczamy mocy tego ziarna wiary, które jest w nas Bożym światłem i Bożą mądrością. Niech dobry Bóg nieustannie ożywia w nas ducha wiary w Jezusa Chrystusa, aby nasze życie stało się rozłożystym drzewem.

[prob.]




Piorun Św. Norberta

sw_norbertWiemy jak ważne znaczenie w całym życiu Św. Norberta miało uderzenie pioruna. W roku 1115 został trafiony piorunem, jednak wyszedł z tego wypadku szczęśliwie. Było to dla niego wielkie przeżycie, zrozumiał, jak blisko był śmierci, jak kruche i niepewne jest to życie doczesne. To wydarzenie spowodowało zmianę jego życia. Wstąpił do benedyktynów w Siegburgu, podejmując pokutę i modlitwę. Wyrzekł się godności i majątków kościelnych. W opactwie otrzymał święcenia kapłańskie. Przed tym wydarzeniem Norbert nie był ani prześladowcą Kościoła, ani ateistą; wręcz przeciwnie, ojciec Norberta był wysokiej rangi urzędnikiem na dworze arcybiskupa metropolity kolońskiego, a on sam został kanonikiem przy tym arcybiskupie, oraz jałmużnikiem cesarza Henryka V. Mimo to oddawał się uciechom światowym, których nie umiał wyrzec. Gdy trafiony piorunem przyszedł do przytomności, rozmyślał, jak straszny los czekałby go w wieczności, gdyby w takim stanie duszy musiał stanąć przed tronem Boga. Pan Bóg dopuszcza na nas ludzi różne doświadczenia, nieraz bardzo trudne, nawet tragiczne. Nie zawsze jednak umiemy je właściwie odczytać dla własnego życia i dla wieczności. Za wstawiennictwem naszego Świętego Patrona prośmy Boga o łaskę właściwego czytania zdarzeń, dla poprawy życia i uświęcenia.

[prob.]




Trójca Przenajświętsza

trzy_plomienieTrzy palące się świece to trzy odrębne płomienie. Gdy zbliżymy je do siebie, połączymy, wtedy powstanie jeden płomień. Taki obraz Trójcy Świętej pamiętamy jeszcze z katechezy. W taki sposób katecheta próbował nam przybliżyć tajemnicę jedności i odrębności każdej z Osób Trójcy Świętej: Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego. Ten jeden płomień miłości Boga Trójjedynego jest obecny i płonie w duszy chrześcijanina. Dlatego mówimy o duchowości chrześcijanina, która jest zupełnie inna od każdej innej duchowości. Duchowość jest znajomością prawdziwego Boga. Pan Jezus powiedział: znam mojego Ojca. Otrzymaliśmy Ducha Świętego. Pan Jezus  obecny w nas w Duchu Świętym prowadzi nas do poznania prawdziwego Boga. Chrystus, który jako Syn doskonale zna swojego Ojca, prowadzi nas do poznania miłości Boga. I nie tylko do poznania; przez Chrystusa wszyscy poznajemy Boga jako naszego jedynego Ojca, jesteśmy usynowieni. Pan Jezus zwraca się do Boga jako do swojego Ojca: Abba, Ojcze mój. My również, codziennie, mówimy do Boga: Ojcze nasz, Ojcze mój. Synowska relacja do Boga jako Ojca stanowi zasadniczy rys duchowości chrześcijańskiej. Bóg we mnie, Trójca Święta we mnie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty – oto nasze codzienne przekonanie, fundament wiary i fundament naszego życia.

[prob.]




Duch Święty zstępuje na ciebie

duch_swietyMówimy: człowiek z krwi i kości, ale także z ducha. Aż trudno wyobrazić sobie człowieka jako istotę złożoną tylko z krwi i kości. To wojownik kierowany rządzą przelewania krwi i łamania kości. Istota bezduszna, jakby bez ducha. Duch Święty jest Duchem prawdziwego Boga, który mieszka w człowieku. Zesłanie Ducha Świętego to tajemnica nowego stworzenia. Istota ludzka kierująca się instynktami zostaje obdarowana całym bogactwem Ducha. Umysł, uczucia, wola – wszystkie władze człowieka zostają poddane władzy Ducha Świętego. Bóg stał się człowiekiem w Chrystusie, by ubogacić człowieka swoim bóstwem. Taki właśnie sens ma dzisiejsza Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. To swoista korekta całego dzieła stworzenia, a zwłaszcza człowieka. Na początku Duch Święty unosił się nad wodami, dzisiaj ogarnia całe stworzenie, a przede wszystkim człowieka. Bez Ducha Świętego Bóg jest daleko, Chrystus pozostaje w przeszłości, Ewangelia pozostaje martwą literą, Kościół jest organizacją – uczy jeden z Ojców Kościoła. Dzięki Duchowi Świętemu Bóg staje się bliski, Chrystus się uobecnia, Ewangelia staje się żywym słowem żywego Boga, Kościół staje się żywym Ciałem, wspólnotą wierzących, Matką rodzącą nowe dzieci. Bądź uwielbiony Duchu Święty, Duchu Boga żywego.

[prob.]




Pożegnanie i oczekiwanie

jezus_do_niebaPan Jezus jest bogatym Gościem, który przyszedł  na tę ziemię od Boga Ojca, żeby hojnie obdarować jej mieszkańców. W dziejach tej ziemi nikt nie dał ludziom tak wiele, jak Chrystus. Pan Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc. Bezmiar Jego dobroci widać zwłaszcza tam, gdzie został przez ludzi źle przyjęty, sponiewierany, a nawet odrzucony. Jego męka i śmierć na krzyżu, z rąk ludzkich, pokazuje los Boga na ziemi. W ukrzyżowaniu dobroć Pana Jezusa nie została zniweczona, tylko wywyższona, abyśmy mogli  ją oglądać i uwielbiać w każdym krzyżu, noszonym na własnych piersiach albo stojącym przy drodze. Dzisiaj żegnamy wskrzeszoną  przez Boga Ojca dobroć Pana Jezusa. Żegnamy Go jak Gościa, dla którego nie byliśmy zbyt gościnni na tej ziemi. Jest nam przykro, gdy widzimy Go odchodzącego do nieba; wstydzimy się za niegościnność naszych przodków, ale i za naszą niegościnność względem Niego. Pan Jezus nie odchodzi z tej ziemi obrażony na ludzi. Jego dobroć nie ma końca. Dobroć, która odchodzi, by powrócić do nas ludzi w niezmierzonej obfitości. Odchodzący z tej ziemi Chrystus obiecuje nieporównanie więcej niż to człowiek może sobie wyobrazić. Dar Ducha Świętego jest pełnią dobroci Pana Jezusa, dobroci, która odtąd zamieszka w naszych sercach, jak Bóg żywy w swojej świątyni.

[prob.]