Modlitwa o jedność Kościoła

To już kolejny raz modlimy się o tak upragniony dar jedności Kościoła. Kościół jest wciąż bardzo podzielony, od setek lat. Niby wszyscy wierzą w tego samego Chrystusa, który jest niepodzielny, który jest Synem Bożym i naszym Jedynym Panem, wszyscy patrzą w Jego kierunku, a nie potrafią z miłością patrzeć nawzajem na siebie. Jakie to dziwne, niezrozumiałe, a często nawet gorszące. Pan Jezus zawsze pozostanie taki sam, i Ten sam, jak pisze św. Paweł: Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. A jak długo jeszcze Jego wyznawcy pozostaną poróżnieni, niepogodzeni ze sobą, skłóceni. Problem jedności Kościoła to nie tylko sprawa między wielkimi wyznaniami, między odłamami, których jest wiele, a nawet coraz więcej. To także wielkie podziały w ramach Kościoła, w jednym kraju, choćby w naszym, i to nie tylko między wyznaniami, ale między wspólnotami, rodzinami, sąsiadami. Po prostu między ludźmi, także krewnymi. Oczekujemy jedności między Wschodem i Zachodem, i przez setki lat nic się nie zmienia. Ale równie gorszące podziały istnieją między bliskimi sobie ludźmi, którzy może nie od setek lat, ale od dziesięcioleci unikają siebie, żyją we wzajemnej nienawiści, niezgodzie, żywią urazy i uprzykrzają sobie życie. Modlitwa o jedność Kościoła i o jedność w Kościele jest rzeczywiście ważna i nie powinna być ograniczana tylko do jednego tygodnia, winna trwać nieustannie. O jej skuteczności nie przesądzą sympozja, prelekcje, ale nastawienie ludzkich serc. [prob.]




Napełnijcie stągwie wodą

Chyba ostatni raz spotkaliśmy Matkę Najświętszą w uroczystość Objawienia Pańskiego. Trzej Królowie, którzy przybyli z daleka oddać pokłon Dziecięciu, mieli szczęście spotkać także Ją, u boku Świętego Józefa. Wyobrażamy sobie, że Królowie uczcili także Jej obecność, jako Matki Pana. Dzisiaj Ewangelia pokazuje Maryję w akcji, jako pośredniczkę łask, między Bogiem a ludźmi, będącymi w potrzebie. Maryja wstawia się za weselnikami, chciałoby się powiedzieć w dość banalnej sprawie, bo zabrakło wina. Matka Boża jest kobietą bardzo życiową i niezwykle praktyczną, jak najtroskliwsza Mama. Ona ma otwarte oczy na wszystkie ludzkie sprawy; Jej oczy są piękne, pełne miłości i matczynego współczucia. Oczywiście, w centrum tej Ewangelii jest cud przemiany wody w wino, dokonany przez Pana Jezusa. Jednak w tym bardzo ważny jest wkład człowieka. Chodzi o ludzi, którzy posłuchali Maryi: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie, i Chrystusa: Napełnijcie stągwie wodą. Zauważmy, że napełnili je aż po brzegi, a stągwie były bardzo duże. Ci ludzie nie byli minimalistami, mogli przecież powiedzieć sobie: wystarczy, że wlejemy kilka wiader, na taką gromadkę to w sam raz. Oni napełnili stągwie aż po brzegi. Szczodrość Boga jest odpowiedzią na szczodrość człowieka, a nawet bardzo ją przewyższa. Czasami od Boga oczekujemy wielkich rzeczy, bez jakiegokolwiek wkładu z naszej strony. To prawda, na każdym kroku Pan Bóg zaskakuje nas w swojej hojności, ale czeka też na naszą współpracę.  [prob.] 




Jezus także przyjął chrzest

Św. Chromacjusz z Akwilei, (IVw.), łączy chrzest Pana Jezusa z naszym chrztem: On zanurzył się w wodzie, abyśmy zostali oczyszczeni z brudu win; On przyjął kąpiel odrodzenia, abyśmy się odrodzili z wody i Ducha Świętego. Tak więc chrzest Chrystusa jest obmyciem win naszych, jest odnowieniem życia prowadzącego ku zbawieniu. Pan Jezus przyjął chrzest, abyśmy mogli usłyszeć, że jest umiłowanym Synem Boga Ojca. Dokładnie z tego samego powodu my otrzymujemy chrzest, by dowiedzieć się tej samej prawdy, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi tego samego Boga Ojca. Pod koniec obrzędów chrztu kapłan oznajmia zebranym: Najmilsi, to dziecko, odrodzone przez chrzest święty, nazywa się dzieckiem Bożym i jest nim rzeczywiście /…/ razem ze zgromadzonym Kościołem będzie Boga nazywać Ojcem. Cóż za wspaniała wiadomość dla dziecka, dla jego rodziców, na samym początku życia. To ważna a zarazem najpiękniejsza Dobra Nowina jaką człowiek może w swoim życiu usłyszeć. Pan Jezus te same słowa usłyszał również na Górze Tabor. My też często powinniśmy wracać do tych słów, w różnych okolicznościach życia. I w chwilach euforii, radości, powodzenia, a może jeszcze bardziej wtedy, gdy czujemy się upokorzeni, przygnieceni trudami życia, grzechem, sponiewierani przez innych. Jesteśmy dziećmi Boga, który jest naszym Ojcem. Codziennie wzywamy imię nasze Boga Ojca gdy odmawiamy modlitwę Ojcze nasz. Niech ta modlitwa zawsze uświadamia nam, że jesteśmy Jego umiłowanymi dziećmi. Ojcze nasz, mój Ojcze… [prob.] 




Przyszło do swojej własności

W Psalmie 100. znajdujemy słowa: Stańcie przed obliczem Pana, z okrzykami radości. Wiedzcie, że Pan jest Bogiem, On sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością. Czas Bożego Narodzenia, to czas, w którym Pan Bóg przychodzi do swojej własności, do swoich, czyli do nas. Przychodzi w osobie Pana Jezusa, jako człowiek, jako jeden z nas. Ewangelista pisze, że nie wszyscy jednak Go przyjęli. Tym zaś, którzy Go przyjęli, dało moc. Bóg Ojciec posyła do nas swojego Syna, w osobie Pana Jezusa, aby dał nam moc. On sam, Bóg i człowiek, jest pełnią mocy Bożej, bez której nie jesteśmy w stanie nic uczynić. Wiemy o tym, wierzymy, że właśnie tak jest. Przecież On sam to powiedział: Beze Mnie nic nie możecie uczynić. Niech to będzie najlepsze życzenie dla każdego z nas, na ten rok, który właśnie się rozpoczął, abyśmy nic nie próbowali robić bez Niego, albo poza Nim. Abyśmy dla Niego, dla Jego mocy, szeroko otwarli nasze serca i drzwi naszych domów. On chce przyjść do małych rzeczy w naszym życiu, chce zamieszkać w codziennej rzeczywistości, w prostych gestach, które wykonujemy w domu, w rodzinie, w szkole, w pracy. Niech kolęda, którą w tym roku chcemy przeżyć inaczej niż zwykle, będzie ku temu okazją. Tak bardzo potrzeba nam Bożego błogosławieństwa, tak bardzo potrzebujemy Bożej mocy, dla wszystkich naszych dobrych zamiarów. Panie, naucz nas modlić się, niech Twój Duch Święty w Nowym Roku przychodzi nam z pomocą, w mocy miłości Boga Ojca i w łasce Pana Jezusa. [prob.] 




Został młody Jezus w Jerozolimie

Trochę nieszczęśliwie przyzwyczailiśmy się, że ta dzisiejsza Ewangelia jest o Panu Jezusie, który się zgubił w Jerozolimie. Nic z tych rzeczy. To by dopiero było, gdyby jeszcze i sam Bóg się zgubił. My pogubieni, Bóg pogubiony… aż strach pomyśleć. Ewangelia wyraźnie mówi, że młody Jezus został w Jerozolimie, w dodatku nie został pod budami, straganami, których zawsze jest tam całe mnóstwo. Został w świątyni. Jak sam mówi: Został w tym, co należy do Jego Ojca. Owszem, Jego Rodzice, Maryja i Józef, szukali Go, aż trzy dni. Po trzech dniach znaleźli Jezusa w świątyni. Ta przepiękna Ewangelia mówi nam o szukaniu Boga. Mówi o rodzicach, którzy szukają Boga i odnajdują Go w świątyni. Jak wielu rodziców dzisiaj chciałoby odnaleźć swoje dziecko w tym, co Boże, co należy do Boga. Choć czasami jest też odwrotnie; widzą swoje dziecko wszędzie, tylko nie tam. Poszukiwanie Boga, zwłaszcza gdy został utracony, jest największym i najważniejszym zadaniem każdego człowieka. Bo w istocie jest to poszukiwanie sensu życia, prawdy, spełnienia. Dziwi nas, że tak wielu młodych nie chce żyć, że nawet dzieci tracą radość życia, które przecież dopiero się zaczyna. Izajasz mówi: Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!  Boże Narodzenie to  czas bliskości Boga w nowonarodzonym Jezusie. Niech w naszych rodzinach nigdy nie ustanie ten trud szukania Boga. Niech ten świąteczny czas pozwoli nam znowu odnaleźć w naszych rodzinach Jezusa, Boga żywego. [prob.] 




Wielkie obdarowanie

Ta miniaturowa Ewangelia dzisiejszej niedzieli zawiera wszystko, co najlepsze i najpiękniejsze, czego można by się spodziewać. Największym darem jest Maryja – Dar wszystkich darów Bożych. Jest napełniona Duchem Świętym, od stóp do głów, od czubka Jej głowy, do Jej bosych pięt. Nie ma w Niej niczego obcego; Ona nie jest Panem, ale jest Matką Pana, którego niesie Kościołowi, w sobie. Ten, który większy jest od galaktyk, skrył się pod Jej sercem, bo tam jest kochany przez Nią, ponad wszystko. Elżbieta i jej dom jest Kościołem, który otrzymuje Ducha Świętego, przez Maryję. Ten Kościół przez całe swoje dzieje pozdrawia i uwielbia Chrystusa Zbawiciela, w Maryi, która już na zawsze pozostanie Matką Pana. Kościół jest naszym największym darem, jaki mogliśmy w naszym życiu otrzymać, bo w nim obecny  jest On – Jezus Chrystus, i Ona, która jest Jego i naszą Matką, przez wiarę. Ta dzisiejsza Ewangelia, to najpiękniejsza kartka świąteczna jaką Pan Bóg wysyła do każdego z nas, bez wyjątku. Do każdego człowieka dobrej woli. Odczytajmy tę kartkę wnikliwie i najbardziej osobiście. Przytulmy ją do swojego serca, nie tylko jako słowo napisane, ale jako żywe Ciało, poczęte i pokochane do końca, w ciele Maryi. Niech tegoroczne Boże Narodzenie, w tym powikłanym czasie, będzie dla nas okazją do nowego zachwytu nad tajemnicą miłości Bożej, objawianej w Kościele, przez Maryję, Matkę Pana Jezusa. Takie życzenia, z serca kieruję do każdego z Was, na kilka dni przed Świętami – ks. Piotr, p.   




Gaudete, radujcie się

W liturgii Kościoła trzecia niedziela Adwentu nosi nazwę Gaudete – Radujcie się. W tym dniu kapłan wkłada szaty koloru różowego, oznaczające radość z przyjścia Chrystusa. W połowie drogi adwentowej uświadamiamy sobie, że Ten, którego przyjście upamiętnia rychłe Boże Narodzenie, już przyszedł i jest z nami sakramentalnie obecny. Wezwanie do radości słyszymy także z ust św. Pawła Apostoła: Radujcie się zawsze w Panu. Właściwym powodem tej radości jest Bóg, zawsze bliski. Nie ma takiej chwili, o której moglibyśmy powiedzieć, że On był, ale już Go nie ma. Albo że za jakiś czas nastąpi taka chwila, że już nigdy i nigdzie Go nie spotkamy. Owszem, to raczej dotyczy nas ludzi, że czasami zamykamy przed Nim nasze serce, albo nie otwieramy go tak, jak On na to zasługuje. Może kiedyś nasza wiara była bardziej żywa i zaangażowana, niż teraz. Może stała się letnia albo już prawie wygasła. Powody mogą być różne. Jednak najbardziej drogę do Boga zagradza nam grzech, zwłaszcza, gdy go kryjemy, usprawiedliwiamy, w nim trwamy. I nie chcemy od niego się odwrócić i otworzyć na dar miłosierdzia Pana Jezusa. W Ewangelii ludzie pytają Jana Chrzciciela zapowiadającego Pana Jezusa: Co mamy czynić? W odpowiedzi każdy słyszy to, co odnosi się do niego, co powinien uczynić. Jest to pytanie skierowane także do każdego z nas, osobiście. Co powinienem uczynić przed tym Bożym Narodzeniem, z czego powinienem 




Posłani w pokoju Chrystusa

Eucharystia daje życie – taki jest wiodący temat trzyletniego programu, jaki nam Kościół proponuje do przeżycia i medytacji. Właśnie weszliśmy w trzeci rok, któremu ma przyświecać hasło: Posłani w pokoju Chrystusa. To bardzo znamienne, że duża część tego czasu, poświęconego Eucharystii, upłynęła pod znakiem różnych obostrzeń, limitów, a nawet zamkniętych Kościołów, włącznie z zakazem przyjmowania Komunii św. w niektórych miejscach. Widać, temat ten wyraźnie nie przypadł do gustu diabłu. Może dlatego, bo jest taki ważny dla naszej wiary w Pana Jezusa obecnego w Eucharystii. Widocznie Bóg tak chciał, że do tego wszystkiego dopuścił, i ma w tym wszystkim jakiś zamiar. Historia nie zatrzymuje się, zwłaszcza historia Pana Jezusa, obecnego w Eucharystii. On idzie z nami i nigdy nie zostawia tych, którzy Go kochają, którzy chcą Mu towarzyszyć, na dobre i na złe. Tak, te słowa odnoszą się do nas, do ciebie i do mnie. Bo nie wyobrażamy sobie naszego życia bez Eucharystii, bez Jego bliskości, nawet jeśli się od Niego oddalamy. Dlatego też nas dotyczą te słowa: Posłani w pokoju Chrystusa. Tak, Pan Jezus, jak nikt inny, wnosi do naszych serc pokój. Ten pokój przekazujemy sobie podczas Eucharystii: Przekażcie sobie znak pokoju, wznaku pokoju Chrystusowego. Stąd też wynika nasze zadanie, by pokój Chrystusowi nieść dalej: tym, z którymi mieszkamy, pracujemy, dyskutujemy. Do tych, którzy już odeszli od Niego, a może stali się jawnymi wrogami Jego Kościoła. [prob.] 




Stawajcie się coraz doskonalszymi

Z budzika nie zrobimy parowozu, ani z latawca, statku kosmicznego. Owszem, łatwiej usprawnić budzik, by przyjemniej budził, łatwiej udoskonalić parowóz, by mniej kopcił. Niezwykły rozwój techniki, jaki dokonał się na przestrzeni dziejów, pokazuje ogromny postęp, choćby w dziedzinie telefonii. I tu rodzi się pytanie: a na czym polega rozwój człowieka, w czym tkwi tajemnica jego doskonalenia się. Właśnie dzisiaj słyszymy takie wezwanie: Stawajcie się coraz doskonalszymi. Z doskonaleniem człowieka na pewno jest inaczej niż z udoskonalaniem budzika. Nie sposób człowiekowi wszczepić drugie albo nawet trzecie serce, by był lepszy, bardziej uprzejmy, uczciwy. Wiemy, że określenie: człowiek bez serca, albo człowiek wielkiego serca, zależy od czegoś zupełnie innego. Wiemy także, że postęp w doskonaleniu naszej wiary niekoniecznie zależy od ilości przeczytanych książek religijnych, a nawet odmówionych różańców, choć to nie jest bez znaczenia. To zrozumiałe, wiele czynników ma wpływ na ludzką doskonałość. Oczywiście wiele zależy od nas samych, ludzi. Chrystus mówi: Beze Mnie nic nie możecie uczynić. Tak, wiele potrafimy sami, ale jeszcze nikomu nie udało się wyciągnąć siebie samego z wody, za własne włosy. Adwent pokazuje nam właściwą drogę, przekonuje nas, że życie jest drogą ku Bogu, i z Bogiem. Bóg, w swojej wielkiej dobroci i miłosierdziu, jest z nami, jest blisko. Życie świętych pokazuje nam samą istotę doskonalenia się człowieka, które jest niemożliwe, bez Boga. [prob.]




Czy to mówisz od siebie?

Ewangelia dzisiejszej niedzieli toczy się wokół pytania, jakie Piłat postawił Panu Jezusowi: Czy Ty jesteś Królem żydowskim? Chrystus, jak przystało na prawdziwego Żyda, odpowiada mu innym pytaniem: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? Jest to niezwykle ważne pytanie. Ludzie chętnie powtarzają zasłyszane od innych opinie, zdania, a nie potrafią jasno określić własnego zdania. Pół biedy jeśli dotyczy to jakości towaru, czy kroju sukienki. Są jednak sprawy życiowo bardzo ważne, które wymagają od nas własnej, osobistej opinii, własnego zdania. Dlatego dzisiaj Pan Jezus dopytuje Piłata, czy to, co o Nim myśli, czy mówi to od siebie. Dzisiaj to pytanie Chrystus kieruje prosto do nas, do mnie i do ciebie. Czy to, co mówisz o Bogu, o Kościele, o wartości przykazań Bożych, czy to wypływa z twojego serca, z osobistego przekonania, z twojej wiary i miłości do Pana Jezusa, czy może lubisz powtarzać zasłyszane opinie. W Liście do Rzymian czytamy, że wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Najpewniejszym źródłem naszej wiedzy o Panu Bogu, jest sam Chrystus. Jego słowo, które dociera do nas z kart Ewangelii, z natchnionych pism św. Pawła, z ust tak wielu Świętych Kościoła, tych starych i tych nowych, także z nauczania Kościoła, kolejnych papieży. Wszystko to, a zwłaszcza świadectwo życia Świętych, pomaga nam utwierdzić się w tym własnym, najbardziej wewnętrznym przekonaniu o przynależności do Pana Jezusa, w Jego Kościele. [prob.]