Gwałtowność i łagodność…
Dzisiaj ewangelia opowiada o przykrym zdarzeniu, jakie
spotkało Pana Jezusa. Nie przyjęto Go w pewnym samarytańskim miasteczku, gdy
zmierzał do Jerozolimy. Choć fakt ten najbardziej dotknął osoby Syna Bożego, to
jednak wzbudził wielkie oburzenie w sercach uczniów. Jakub i Jan gotowi byli
wymierzyć surową karę dla tego miasteczka: Panie, czy chcesz, a powiemy,
żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? W ich słowach wyraźnie widać
gwałtowność, która jest agresywna, ma znamiona kary, odwetu. Pan Jezus
stanowczo zakazał im takiego działania i pokazuje tutaj swoją łagodność.
Dzisiaj trochę brakuje nam ludziom takiej dobrej gwałtowności w trosce o sprawy Boże, o Kościół, o żarliwą modlitwę codzienną. Za to daje się zauważyć wiele oznak gwałtowności nacechowanej agresją, chęcią odwetu. Ja mu pokażę – te słowa słyszy się coraz częściej. Są one początkiem niezgody między ludźmi, czasami bliskimi sobie. Najczęściej prowadzi to do wzajemnego wyniszczania się małżonków, sąsiadów, krewnych. Z drugiej strony coraz więcej oznak takiej pozornej łagodności, która nawołuje do tolerancji, także tam, gdzie rani się uczucia religijne. Dochodzi w ten sposób do swoistego pomylenia z pomieszaniem w dziedzinie bardzo oczywistych ludzkich wartości, ocen i postaw. Jak w każdym czasie, także dzisiaj potrzeba Bożych gwałtowników, szaleńców o łagodności serca zbliżonej do łagodności serca Zbawiciela. [prob.]