Nie wiecie, o co prosicie
Dzisiejszą Ewangelię mógłby ktoś nazwać: Walka o stołki. Bo najpierw dwaj uczniowie proszą Jezusa: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie. Pozostali uczniowie na to się oburzają. A Pan Jezus mówi im: Nie wiecie, o co prosicie. Chrystus został potraktowany jak ktoś, kto załatwia posady. Wygląda na to, że uczniowie jeszcze nie rozpoznali w Jezusie, kim On jest naprawdę. Nie rozumieli też swojej roli u boku Mistrza, z którym będą musieli jeszcze wiele współcierpieć, by wejść do chwały. Bardzo wielu ludzi przeżywa swoją religijność na takim właśnie płytkim poziomie, myśląc, że tu wszystko można sobie załatwić, bez jakiegokolwiek wysiłku, bez codziennego pełnienia woli Bożej, czasami nawet żyjąc wbrew tej woli. Zapewne i do nas Chrystus mógłby powiedzieć: Nie wiecie, o co prosicie. Gdy nasze prośby są bardziej wymuszaniem na Bogu naszej woli, naszych pomysłów, bez liczenia się z Jego zamiarami. Już pomijam prośbę pewnej kobiety, która modliła się o szczęśliwy przebieg aborcji dla swojej córki. Nie wiecie, o co prosicie! Może właśnie to jest najtrudniejsze, ale i najpiękniejsze w naszej modlitwie, gdy rozmawiając z Bogiem o naszym życiu, o naszych troskach, potrafimy ostatecznie powiedzieć: Dobry Boże, Ty wszystko wiesz, czego nam potrzeba najbardziej, co jest najlepsze. Więc bądź wola Twoja. [prob].